Prokrastynacja to pojęcie, które mniej więcej dekadę temu szturmem podbijało internet, najchętniej trafiając do serc i umysłów studentów zmagających się właśnie z wielkim sprzątaniem mieszkania z okazji sesji egzaminacyjnej.
Na forach internetowych i w mediach społecznościowych co i rusz można było natrafić na zadowolonych z siebie studentów, którzy odkrywali, że w końcu ktoś zdiagnozował ich przypadłość. Prokrastynację, czyli nałogowe odkładanie obowiązków na później. Niekoniecznie powiązane z lenistwem. Sprawa jest poważna i dostrzegana nawet przez współczesną psychologię jako zaburzenie psychiczne utrudniające codzienne funkcjonowanie. Gazeta Prawna porównuje prokrastyację do depresji. I podobnie jak depresja – jako pojęcie – używana bywa bardzo mocno na wyrost, a czasem może być poważną chorobą, która może rujnować życie.
Jak dokładnie działa prokrastynacja?
Należy mieć na uwadze, że zwykły „dzień lenia” czy niechęć do zrobienia czegoś, to jeszcze nie prokrastynacja. Ta jest zjawiskiem bardziej nagminnym i patologicznym, które zresztą obejmuje pewien zauważalny wycinek społeczeństwa. To wcale nie musi oznaczać, że osoba dotknięta prokrastynacją jest obibokiem. Może na przykład w międzyczasie posprzątać całe mieszkanie, namalować obraz, załatwić wszystkie sprawy z bankiem, popłacić rachunki i pomóc sąsiadce. Ale nie robi tego, co powinna robić. I dzieje się tak nagminnie, wręcz nałogowo.
Weźmy przykład studenta piszącego pracę magisterską, który nie robi tego sumiennie i w rozsądnych terminach, a odkłada na przykład ten proces na ostatnią noc wyznaczoną przez promotora. Ostatnia noc to oczywiście wariant optymistyczny, w którym perspektywa deadline’u działa orzeźwiająco. Nie wszyscy prokrastynatorzy czują jednak aż taką presję, zawierzając się odkładaniu kolejnych czynności, studiując 10 lat lub nigdy studiów nie kończąc.
Skąd bierze się prokrastynacja?
Psychologowie tłumaczą ją na wiele sposobów, a jednym z uzasadnień jest głęboko skrywany lęk przed porażką. Usprawiedliwieniem mogą być więc rodzice, którzy w dzieciństwie stawiali nam bardzo wysokie wymagania. Stąd brał się też nadmierny perfekcjonizm, a świadomość niemożności realizacji zadania idealnie powoduje w dorosłości paraliż. Wreszcie, jakkolwiek sztampowo by to nie zabrzmiało, niektórzy ludzie po prostu boją się sukcesu i oczekiwań, które mogą powstać w konsekwencji jego osiągnięcia. I podświadomie sabotują swoje działania, by przypadkiem tego sukcesu nie osiągnąć.
Prokrastynacja nie jest dobra. „Zdiagnozowany” student po lekturze artykułu serwowanego przez internetowe portale poczuje się raźniej ze swoją „jednostką chorobową”, która wcale nie jest jego prywatną patologią, ale to droga donikąd. Prokrastycja przekreśla kariery zawodowe oraz dobre relacje w życiu prywatnym. Może też szkodzić rozwojowi osobistemu i zostawia w tyle względem osób, które nie prokrastynują. Ten nawyk można pokonać, jednak niezbędne jest w tym celu trenowanie silnej woli.
Niektórzy naukowcy podpowiadają, że możemy się oszukiwać oraz… tresować. Na przykład poprzez wyrobienie nawyku „marchewki”, czyli nagradzania siebie za wykonanie niektórych czynności terminowo, a nawet przed wskazanym czasem. Pokonanie prokrastynacji jest więc niczym więcej, jak kwestią naszego wyboru.