Dziennik elektroniczny – Facebook dla rodziców i nauczycieli

Zaczęło się od środowisk akademickich. Studenci i wykładowcy z całego kraju poznali świat magicznego USOS-a. Przez zdecydowaną większość z nich przeklinanego, co jest na swój sposób ironiczne, bo przecież mówimy o narzędziu, które miało ułatwiać życie. Tak jednym, jak i drugim.

Koncepcja ewoluowała i dziś standardem w polskich szkołach, nie tylko uniwersytetach, jest dziennik elektroniczny. Zgadza się nie tylko idea, ale i dyskusyjna jakość wykonania. Czyli systemy te wprawdzie działają, często nawet mają swoje mobilne aplikacje, ale jednocześnie sposób tego działania i obsługi pozostawia wiele do życzenia.

Niewątpliwie jednak w tym wypadku technologia z impetem weszła w życie młodych ludzi, ich rodziców, a także nauczycieli. Pamiętacie zapewne dobrze czasy, w których „pani jeszcze nie sprawdziła klasówek” oddalało burę spowodowaną złymi ocenami, a „odwołano nam trzy ostatnie lekcje” było fantastycznym argumentem wyjaśniającym dlaczego spędzamy przedpołudnie z kolegami zagrywając się przed komputerem w Heroes of Might and Magic III. Dziś nie ma tak łatwo, a rodzic od razu wie, że uczeń był na wagarach.

Dziennik elektroniczny zmienił kształt edukacji

Dzienniki elektroniczne za przyzwoleniem Ministerstwa Edukacji Narodowej zaczęły się pojawiać w polskich szkołach po 2009 roku – jako uzupełnienie tradycyjnych dzienników, a nawet jako ich całkowita alternatywa. Szybko stały się nie tylko narzędziem administracyjnym szkoły, ale też platformą niemalże społecznościową, która w nowoczesny sposób pozwala rodzicom śledzić postępy w nauce swoich pociech czy kontaktować się z nauczycielami.

Współczesne zastosowania dzienników elektronicznych są wielorakie. Nie tylko pozwalają na bieżące monitorowanie ocen dziecka, ale też sprawną komunikację rodziców ze szkołą – dowiedzą się, które lekcje są odwołane, czy trzeba odebrać ucznia wcześniej ze szkoły, kiedy odbędą się zebrania rodzicielskie, a także jak zachowuje się podopieczny w czasie zajęć lekcyjnych. Dzienniki tego typu stały się też narzędziem sprawniejszej organizacji samej szkoły, która korzystając też z dobrodziejstw skryptów i mechanizmów łatwiej układa plany czy dba o realizację podstawy programowej. Niektóre dzienniki wyznają nawet zasadę „wiem co mam robić, nie podpowiadaj” i gotowe są wydrukować świadectwa oraz arkusze ocen na podstawie kompletnej bazy informacji o uczniu i jego postępach w nauce.

Dziennik elektroniczny teraźniejszością czy przyszłością?

Choć na rynku istnieje kilku producentów dzienników elektronicznych, którzy rywalizują ze sobą atrakcyjnością rozwiązań, niewątpliwie jest to technologia bardzo lokalna. A tym samym pod względem komfortu obsługi czy bezawaryjności działania, zdarza im się ustępować miejsca projektom komercyjnym – takim jak na przykład Facebook, Instagram albo nawet polskie, ale bardzo mocno ze sobą rywalizujące programy księgowe.

Sama idea jest względnie dobrze opracowana, natomiast w najbliższych latach należy oczekiwać jej udoskonalania za sprawą rozmaitych narzędzi technicznych – w szczególności dopracowując aplikacje mobilne, które wciąż budzą mieszane uczucia rodziców. Trudno dziś jednak wyobrazić sobie, że listowne zawiadomienie o grożącej jedynce na koniec roku może zszokować któregokolwiek rodzica. Uczniów o zdanie nikt nie pytał. Zresztą, większość z nich nie zna innej rzeczywistości, niż ta z elektronicznym dziennikiem właśnie.