Studia to bardzo fajny pomysł na karierę. Ale nie jej warunek!

Najpierw studia. Potem pomyślimy.

Ludzie cały czas to mówią, prawda?

No właśnie, zrobił się z tego taki uzus językowy, trochę jak z „o gustach się nie dyskutuje”. O gustach się nie dyskutuje i tyle. Nikt od lat nie zebrał się w sobie na pytanie „Ale w sumie dlaczego?”. Przecież jeśli nie rozmawiać o gustach, to oczym?

– Widziałeś nowy sezon Gry o Tron? I jak?

– Widziałem. O gustach się nie dyskutuje.

– Gdzie jest jakaś dobra tajska restauracja?

– Nie mogę ci doradzić, o gustach się nie dyskutuje.

Tak samo ze studiami, które w naszym społeczeństwie stały się warunkiem już do tego stopnia obligatoryjnym, że nikt nawet nie przystanie i nie zapyta: czy warto? Czy w sytuacji, gdy zdecydowana większość młodych ludzi chce zdobyć wyższe wykształcenie, jest ono jeszcze atrakcyjne lub konkurencyjne?

Najpierw studia

Skoro każdy kończy studia, to siłą rzeczy stają się one coraz mniej warte. Czy rynek potrzebuje aż tylu fachowców? Wiele wskazuje na to, że nie, co najlepiej weryfikują oferty pracy, które nierzadko poszukują ekspertów, ale w zawodach kompletnie niewymagających wyższego wykształcenia. Nagle okazuje się, że wszyscy fantastycznie rozróżniają wybrane koncepcje od Arystotelesa od Platona, ale nikt nie potrafi naprawić zatkanego zlewu.

Krąży po sieci taki żart, zresztą najchętniej opowiadany jest przez samych prawników. Hydraulik przez 5 minut patrzył, potem chwilę postukał, naprawił, po czym oznajmił „300 złotych”. „Panie, ja jestem adwokatem i tyle za godzinę nie biorę!” odpowiedział klient, co hydraulik skwitował słowami „No ba, jak ja byłem, to też tyle nie brałem”. Nawet jeśli przesadzone, to nie odbiega aż tak bardzo od prawdy.

Wszystko dlatego, że przez ostatnie lata nas okłamywano. Wmawiano nam, że studia to jedyna droga przynoszącej sukcesy kariery. Tymczasem sukces ma dziś bardzo różne oblicza, ponieważ dla jednych sukcesem jest zarabianie fury pieniędzy, dla innych realizowanie swojego hobby, a jeszcze inni za swój życiowy sukces uważają ograniczenie pracy do kilku godzin dziennie, by resztę czasu spędzać popijając schłodzoną buteleczkę Coca-Coli przy grillu z przyjaciółmi.

Najpierw pomyślimy, potem ewentualnie studia

Do każdego z tych sukcesów wiodą różne drogi. Ale niektóre z nich wiodą przez uniwersytety, a inne zupełnie nie. Przestaliśmy szanować zawody fizyczne, które w ostatnich latach odzyskują godność, ponieważ każdy jest „ekspertem”, a tak trudno znaleźć dookoła nas „fachowców”. To już nie jest 1999. Jeśli uważamy, że studia w jakiś sensowny sposób wzbogacą nas jako człowieka lub pozwolą odnaleźć się na rynku pracy – trzeba w to iść, na całego. Ale jest też bardzo możliwe, że tylko drogę do sukcesu opóźnią, rozpraszając i odciągając od tego, co jest naprawdę ważne.