Rezygnowanie jako strategia

Kilka miesięcy temu mój znajomy rzucił pracę w międzynarodowej korporacji. Zdecydował, że robi sobie kilka miesięcy przerwy, w których trakcie chce skupić się na rozwijaniu swojej pasji, jaką jest fotografia. Z nią wiąże swoją przyszłość i nadzieje, że uda mu się właśnie w taki sposób zarabiać. Na pytanie, czy była to łatwa decyzja, Michał odpowiedział, że decyzje czasami podejmują się same. On do niej dojrzewał przez kilka miesięcy, słysząc regularne „szumy”, których celem była racjonalizacja tego postępowania.

 

Strategiczna rezygnacja jest świadomą decyzją, którą podejmujemy, znając dostępne nam alternatywy. Chodź czasami pływamy w morzu różnych opcji, sztuką jest odrzucenie kół ratunkowych (nie jest to najgorszy wariant, więc mogę spróbować) po to, aby samemu nauczyć się pływać (to jest najlepszy wariant, więc muszę spróbować). Seth Godin w swojej książce Dołek: czyli kiedy brnąć, a kiedy rezygnować zwraca uwagę na to, aby zadać sobie 3 pytania przed ostateczną rezygnacją:

 

     1. Czy ja przypadkiem nie panikuję?

 

Wiele razy zdarzyło mi się, że pod wpływem emocji (najczęściej negatywnych) podejmowałam decyzję, że rzucam studia, przeprowadzam się za granicę i rozpoczynam całkowicie inne życie… to nie jest jednak dobry pomysł. Możesz zostać bez planu i kompasu, w którą stronę iść, a żeby ustawić swój kierunek działań potrzeba czasu.

     2. Na kogo usiłuję wywrzeć wpływ?

 

Chcesz dostać dobrą pracę? Marzy Ci się wyjazd na wymianę zagraniczną do Londynu? Jeśli podejmujesz decyzję o rezygnacji, to najprawdopodobniej jest to spowodowane tym, że nie jesteś w stanie wywrzeć na kimś wpływu. Masz szefa, który olewa Twoje maile, nie odbiera telefonów, więc nie możesz skontaktować się z nim w celu ustalenia szczegółów pracy? Akcja rezygnacja zostaje odpalona! Chcesz wziąć udział w wymianie zagranicznej, ale Twój promotor nie zgadza się, żebyś przygotowywał swoją pracę licencjacką zdalnie? Akcja rezygnacja zostaje odpalona! Jak podkreśla Godin, czasami łatwo jest przekroczyć granicę między byciem wytrwałym, a byciem nachalnym. Czasami rzeczywiście najlepszą z możliwych opcji będzie zatem rezygnacja.

 

     3. Czy robię wymierne postępy?

 

Pewnie znacie powiedzenie małymi krokami do celu… To nie musi być od razu skok w dal na 8 metrów. Jeśli pracujesz w miejscu, które Cię nie satysfakcjonuje, naturalnym rozwiązaniem będzie rezygnacja. Co jednak zrobisz, aby kolejne miejsce pracy, było dla Ciebie bardziej rozwijające, w jaki sposób przygotujesz się do nowej pracy i obowiązków? Wymiernym wysiłkiem byłoby zdobycie takich umiejętności, które mógłbyś wykorzystywać w nowej firmie (np. podszkolenie się z języka hiszpańskiego, żeby zdobywać zagraniczny rynek, bo uwielbiasz pracę z klientami). Jeśli tkwisz w jednym miejscu, bo boisz się rezygnacji, może okazać się, że stracisz możliwości, które pojawiłyby się, gdybyś wcześniej podjął decyzję o odejściu.

 

Mój problem związany z rezygnowaniem ma swoje podłoże w jednym uczuciu – strachu. Często obawiam się, że moje decyzje mogą doprowadzić mnie do miejsca, w którym nie chcę być (w myśl zasady, że teraz jest źle, ale może być jeszcze gorzej). Wciąż jednak walczę z takim podejściem i coraz częściej potrafię rezygnować z tego, co dla mnie złe, nieodpowiednie, niedopasowane… obojętne. Tysiące możliwości i wiele dołków, które trzeba będzie przejść, przeskoczyć, przebiec. Ja podejmuję to wyzwanie, bo chcę dla siebie dobrego życia. Dołącz do mnie i stwórzmy sobie taką rzeczywistość, w której rezygnacja nie będzie równoznaczna z porażką.