Odrzuty codzienności

Przedwczoraj zostawiłabym w swojej aplikacyjnej pamięci zdjęcie z tonącą łódką, bo taki zły miałam dzień. Wczoraj wybrałabym kwiaty wiśni z powodu tęsknoty za wiosną. Dzisiaj pojawiłby się jakiś żółty liść na starym moście, ponieważ mam wrażenie, że coś stoi mi na drodze i nie mogę przez to iść dalej…

 

Takie oto przemyślenia dopadły mnie, kiedy moja koleżanka pokazała mi aplikację 1 Second Everyday, dzięki której możesz zatrzymać sobie sekundę z danego dnia i dzięki temu pracujesz nad osobistym „pamiętnikiem pozytywnego tworzenia”. Ja ogólnie nie przepadam za robieniem sobie selfie (i robieniem zdjęć sobie), ale możliwość wybrania dowolnego obrazu, zdjęcia czy video, które najlepiej opisywałoby mój dzień, to świetna sprawa. Święto babci zapisane jako wysoki tort do nieba, który zrobiła specjalnie dla swoich kochanych wnuczków. Pierwszy dzień lata odnaleziony po termometrze, bo akurat wtedy się bardzo rozchorowałam. Film z gratulacjami od chłopaka, że wreszcie znów zrobiłam coś po raz pierwszy…

     W jednym z artykułów przeczytałam, że każdego dnia dociera do nas 100 tysięcy słów. Co ciekawe, w latach 90. przyswajaliśmy o połowę mniej. Taka ilość informacji pojawia się poprzez różne kanały, coraz intensywniej i uporczywiej, utrudniając wypoczynek i podejmowanie decyzji. Jedynym ratunkiem przed tym jest szukanie ciszy i zadowalanie się mniejszą ilością danych. Z tego powodu dokonuje codziennie „odrzutów codzienności”, dzięki którym jestem w stanie w ogóle zasnąć (co ostatnio przychodzi mi z trudnością). Dzieje się to wtedy, gdy wyłączam telefon, ukrywam głęboko w mojej prywatnej dżungli laptopa (na stole za roślinami) i nawet czasami chowam zegar, żeby przestać stale wpatrywać się w to, jak szybko upływa czas. Kiedy sobie o tym przypomnę, czasami robi mi się zwyczajnie smutno, bo miałam przeczytać w tym miesiącu TYLE KSIĄŻEK, pójść na TYLE SPEKTAKLI i spędzić TYLE CZASU ze znajomymi, a pojawiły się inne problemy, na które nie miałam wpływu, więc byłam zmuszona do rezygnacji z niektórych obowiązków i przyjemności. Czasami jedyną opcją jest uświadomienie sobie, że pewne rzeczy należy po prostu wyrzucić ze swojego życia bez obwiniania się, że coś nam jeszcze może się przydać (mówię tu także o niepotrzebnych informacjach).

     Z przyjemnością oglądałam dzisiaj mój „pamiętnik pozytywnego tworzenia” z ostatnich dwóch tygodni. Nie miałam pojęcia, jak szybko się o pewnych chwilach po prostu zapomina, a ja chcę pamiętać. Zachęcam do tego także Was. Przy pomocy aplikacji, czy znajdując własne sposoby do zatrzymywania istotnych momentów w „przestrzeni ocalenia” .