Ludzie kontra roboty. Czy istnienie naszego zawodu jest zagrożone postępem?

Nie ma ludzi niezastąpionych. Niektórych jednak zastąpić łatwiej, a niektórych trudniej.

To motto powinno przyświecać nam ilekroć spojrzymy na rynek pracy oraz rysujące się na horyzoncie możliwości i zagrożenia. Możliwości, ponieważ trendy wskazują, że w bliższej lub dalszej przyszłości sporą część wykonywanej przez nas pracy będą mogły lepiej, szybciej, taniej i bardziej niezawodnie robić maszyny. Zagrożenia, bo to może oznaczać kurczenie się rynku pracownika.

Bunt maszyn

Dlatego też automatyzacja na rynku pracy, która jest nieunikniona, wydaje się dziś być gigantycznym zagrożeniem dla sektora edukacji. Chodzi o wykształcenie nie ludzi, którzy na pewno przegrają rywalizację z maszynami i komputerami. Chodzi o stworzenie pokolenia, które jest w stanie żyć z nimi w symbiozie, a także prezentować swoją wyższość w dziedzinach, w których maszyny nadal dalekie są od doskonałości.

Pewnie, kiedyś, za 100 lat, będziemy żyli w utopijnym świecie, w którym ludzie w ogóle nie pracują, a wszystko dookoła nas „załatwia” samoorganizujący się robotyczny ekosystem. Może też, na przykład za 120 lat, będziemy ukryci w Sion głęboko pod ziemią, trzymając kciuki za jakiegoś Neo, który uratuje nas przed ostatecznym buntem maszyn. Tych zagrożeń, jako ludzkość, jesteśmy świadomi. Ale i tak decydujemy się stawiać na technologie.

A gdzie człowiek ma szanse z automatyzacją?

Dużą zaletą człowieka jest elastyczność. Przez całe wieki dominująca większość ludzkości była „zatrudniona” w tylko jednym sektorze gospodarki: rolnictwie. Co na przestrzeni ostatnich dekad za sprawą postępu technologii zmniejszyło się do zaledwie kilku procent. A mimo to ludzie nie cierpią z powodu bezrobocia, przenoszą swoje zasoby do zupełnie nowych zawodów i branż. Nowych nie tylko w znaczeniu „innych, niż dotychczas”, ale także takich, które do niedawna po prostu jeszcze nie istniały. Czy 20 lat temu istniał zawód social media managera? Dziś ktoś taki jest w praktycznie każdej przynajmniej średniej firmie.

Co ciekawe, nie do końca rozwój technologii i sztucznej inteligencji, oznacza to, że najbardziej zagrożeni powinni czuć się pracownicy fizyczni. Steven Pinker w książce pt. „The Language Instinct” wskazywał na przykład:

Główną lekcją, wyniesioną z trzydziestu pięciu lat badań nad SI jest to, że trudne problemy są łatwe, a łatwe problemy są trudne. Umysłowe zdolności czterolatka, które uważamy za oczywiste − rozpoznanie twarzy, podniesienie ołówka, przejście przez pokój – faktycznie rozwiązują jedne z najtrudniejszych inżynieryjnych problemów… Gdy pojawi się nowa generacja inteligentnych urządzeń, to analitycy giełdowi, inżynierowie i ławnicy sądowi mogą zostać zastąpieni maszynami. Ogrodnicy, recepcjoniści i kucharze są bezpieczni w najbliższych dekadach.

Odpowiedzią na zagrożenia płynące z rozwoju technologii, robotyki, sztucznej inteligencji oraz całego dobytku ewoluującego przemysłu, jest elastyczność. Na szczęście ludzie mają (przynajmniej w chwili pisania tych słów) gigantyczną przewagę nad maszynami i programami komputerowymi – ogromną elastyczność, pomysłowość i zdolność abstrakcyjnego myślenia.

Pogłoski o nieuniknionej porażce ludzi są więc trochę przesadzone.