Czy warto ubezpieczać się w ZUS?

Młodzi ludzie na starcie swojej kariery zawodowej często poznają nowego wroga, a na imię mu: Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Czy słusznie?

ZUS jest urzędem, który często krytykowany jest przez Polaków, jednak w dużej mierze tej instytucji obrywa się za błędy systemowe, często o wieloletnim rodowodzie. System ubezpieczeń społecznych został wymyślony lata temu i nie zabrakło niestety wielu jego wad, jak na przykład nieuwzględniania lub przynajmniej niedostatecznego uwzględniania kwestii niżu demograficznego.

ZUS krytykuje się za staroświeckość, biurokrację, prognozowaną wysokość emerytur czy ze względu na obawy o wypłacalność, ale zakładowi obrywa się też ze strony przedsiębiorców, którzy sami muszą opłacać swoje składki, a tym samym najlepiej zdają sobie sprawę, że system ubezpieczeń społecznych pochłania zauważalną część budżetu. W związku z powyższym wiele młodych osób szuka odpowiedzi na pytanie o to, czy w ogóle warto ubezpieczać się w ZUS.

Czy warto ubezpieczać się w ZUS?

Ten dylemat nie jest w zasadzie dylematem, ponieważ być nieubezpieczonym jest po prostu… trudno. Istnieje bardzo niewiele form zatrudnienia, które umożliwiłyby uniknięcie tego obowiązku, wymuszanego przez nas przez prawo. Niektórzy powołują specjalne spółki, niektórzy uciekają ze swoimi biznesami za granicę, a jeszcze inni pracują wiecznie w oparciu o umowę o dziełu lub nawet na czarno. Młodzi ludzie nie chcą ubezpieczać się w ZUS, choć jego kondycja finansowa z roku na rok się poprawia. I trudno się dziwić, ponieważ skala czarnego PR-u, która dotknęła tę instytucję, jest olbrzymia.

Krytyka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych bywa zresztą uzasadniona. To otwarty dialog społeczny na temat jednej z ważniejszych instytucji, zarządzających gigantycznymi pieniędzmi z publicznej puli. Należy jednak pamiętać, że sam fakt bycia ubezpieczonym w ZUS ma pewne zalety.

Jest to najlepsze ubezpieczenie medyczne

ZUS zdarza się też obrywać za NFZ. Jednak pomimo atrakcyjnych reklam prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, to ZUS-owskie wydaje się bezkonkurencyjne, ponieważ obejmuje swoim zasięgiem w zasadzie wszystkie choroby. Owszem, niewydajny system opieki medycznej może zaowocować wielomiesięcznymi kolejkami czy na przykład koniecznością załatwiania opieki stomatologicznej lub okulistycznej na własną rękę. Jednak z drugiej strony, gdy przychodzi pora, to dzięki ubezpieczeniu z ZUS karetka „za darmo” reanimuje nas na ulicy, a chirurg „za darmo” (czyli w ramach ubezpieczenia) wytnie wyrostek robaczkowy. Osoby, które nie są ubezpieczone też mogą liczyć na taką pomoc, tylko potem rachunki za opatrzenie np. złamanej nogi potrafią być astronomiczne. Nie mówiąc już o poważniejszych schorzeniach w postaci nowotworu.

Zazdrośnie spoglądamy często w stronę Stanów Zjednoczonych, ale i Amerykanie zazdroszczą nam tego, że by się leczyć, wcale nie musimy być milionerami.

Coraz bliżej emerytury

Nikt nie myśli o emeryturze, gdy ma 20 lat. Jednak, gdy ma ich 35, 45 lub 55, myśli te zaczynają być coraz poważniejsze. ZUS, jak na złość, nie chce wcale upaść, a tymczasem na koncie emerytalnym nie odłożyliśmy zbyt wiele, ponieważ przez lata kwestionowaliśmy przyszłość tej instytucji. Regularnie w tabloidach możemy natrafić na wypowiedzi znanych muzyków, którzy pokazują, że dostaną 14 złotych emerytury miesięcznie. Mało kto pokazuje jednak wtedy, że przez swoje wszystkie lata zapłacili raptem kilka składek ZUS, migając się od nich, jak się tylko da.

Oczywiście taka wysokość emerytury piosenkarza nie wzięła się powietrza czy złośliwości urzędników. Po prostu jej wysokość jest uzależniona od wysokości wpłacanych do funduszu składek. Te, jak w przypadku większości artystów, nie były zbyt wysokie. Rzecznik ZUS stwierdził, że zdecydowana większość artystów odprowadzała składki w minimalnej dopuszczalnej dla nich wysokości, czyli 14 groszy miesięcznie. Każdy z nich miał możliwość uczestniczenia w systemie, tak jak każdy inny obywatel płacąc składki w pełnej wysokości, jednak tego nie robili. Do tego wszystkiego dochodzi fakt, co Sławomir Świerzyński sam przyznał, przez kilka lat w ogóle nie odprowadzał składek do ZUS, ponieważ jego składki trafiały do KRUS. To wszystko tylko obniżyło i tak niską przyszłą emeryturę. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że piosenkarz był niesamowicie zdziwiony faktem, że w celu jak najkorzystniejszego obliczenia wysokości emerytury powinien złożyć do ZUS wniosek o obliczenie wysokości kapitału początkowego. Oczywiście tego nie zrobił, co skwitował stwierdzeniem „a co Wy tam robicie w tym zusie”.

ZUS jest instytucją, która ma złą prasę, jednak warto kilkukrotnie się zastanowić czy aby na pewno jest dobrym pomysłem unikanie kontaktów z nią przez całe dorosłe życie. O korzyściach płynących z ubezpieczeń społecznych mówi się bowiem niewiele.